Kocimiętka i trawa dla kotów

Nasze koty lubią czasem podjadać nasze domowe roślinki. Obskubują zwłaszcza ich zielone listki. Przede wszystkim szkoda roślinek, poza tym nie wszystkie roślinki są zdrowe dla naszego kota. Niektórymi może się nawet zatruć. 

Co zrobić by kot nie objadał domowych roślinek?

Otóż sklepy zoologiczne oraz działy zwierzęce w hipermarketach zaopatrzone są w specjalną kocią trawę. Nazywa się to Kocimiętka. I jest to trawa wydzielająca specjalny zapach, który przyciąga naszego kota. I kot zjada ją, zamiast naszego domowego ogródka. Co więcej – dzięki tej trawie łatwiej przychodzi mu trawienie, także szybciej zlizane przez niego włosy zbijają się w kłaczki i nie zalegają tak długo jego żołądka.

Jak postępować z kocimiętką? Wystarczy kupić gotowe opakowanie Kocimiętki. Jest to zazwyczaj tacka z podłożem i ziarnami trawy. Podlewamy ją, jak każdą inną roślinę. Po kilku dniach wyrasta trawa. I to wszystko. Teraz należy tylko czekać, aż zainteresuje się nią nasz kot. A zapewniam, że niewiele kotów potrafi jej sobie odmówić :)

Kocie choroby i dolegliwości cz. 7 – Analiza moczu u kota, jak pobrać mocz kota?

Czasem pojawia się konieczność przeprowadzenia badań u kota. Np. trzeba zbadać mocz. A żeby go zbadać, trzeba pobrać próbkę. Jak to zrobić? Jak pobrać mocz kota?
Sposobów jest kilka i wszystko zależy od naszego kota, czy pozwoli na to.
Przede wszystkim można spróbować złapać kilka kropel moczu podczas gdy kotek siusia (podstawiając mu łyżeczkę lub naczynko).
Inny sposób to wysypanie z kuwety żwirku i pozostawienie jej pustej. Być może kot nabierze się i zrobi siku do takiej kuwety.
Można też położyć na żwirku folię spożywczą, wtedy kot zamiast do żwirku załatwi się na tę folię i w ten sposób zbierzemy próbkę.
Co jeszcze? W sklepach zoologicznych są specjalne granulki przeznaczone do zbierania moczu u kota. Profesjonalnie nazywa się to Podłoże do pobierania moczu od kotów. Jest to jednak dosyć drogie, ale jeśli nie będzie innego sposobu, to ten na pewno można wypróbować. Najważniejsze jest wszakże zdrowie naszego kota :)

Kocie choroby i dolegliwości cz. 6 – Jak podać kotu tabletkę?

Otóż zazwyczaj weterynarze podają kotu zastrzyki. Wystarczy przynieść kota do gabinetu, przytrzymać go, a weterynarz już zrobi swoje. Gorzej gdy weterynarz zaleci leczenie tabletkami. Powiem szczerze, że za pierwszym razem, gdy mój kot otrzymał tabletki byłam przeszczęśliwa. Bo po pierwsze nie trzeba było biegać do weterynarza, po drugie kot nie był kłuty, po trzecie – robienie zastrzyku mojej kotce nie należało do prostej czynność – ona się tak wyrywała, że musiało ją trzymać dwie silne osoby, żeby nie uciekła ze stołu :)
Tabletki niestety nie spodobały mi się jeszcze bardziej niż zastrzyki. Czemu? Bo strasznie ciężko jest je podać kotu. Kotu, który sprytnie omija je i wypluwa.

Kilka sposobów na podanie tabletki: 

1. wrzucenie tabletki do jedzenia – zazwyczaj jedzenie zostaje zjedzone, a tabletka nie ruszona, chyba, że ktoś posiada głupiego kota, co się na tym nie poznał, to zje on też tabletkę, ale nie należy na to liczyć,
2. rozdrobnienie tabletki i połączenie z jedzeniem – jedzenie zostaje nie ruszone, nagle kotu zaczyna smakować coś, czego nigdy nie chciał zjeść, jednak nie ma tam tabletki, więc chętnie to zjada :)
3. podanie tabletki bezpośrednio do pyszczka – i to jest najlepszy sposób, jednak trzeba wiedzieć jak to zrobić, bo kot jest sprytny i to naprawdę tak łatwo nie wychodzi. Przede wszystkim należy umiejscowić kota w jakimś miejscu, tak by nie mógł się ruszyć, wyrwać, uciec. Najlepiej jak ktoś go trzyma. Następnie jedną ręką otwieramy koci pyszczek i wrzucamy tabletkę. I.. zamykamy kotu pyszczek i trzymamy aż nie połknie tabletki. Przed puszczeniem kota najlepiej sprawdzić, czy tabletka została zjedzona. W innym wypadku kot wypluje gdzieś tabletkę. Moja np. biegała po mieszkaniu jak buldog, bo tabletka zaczęła się rozpuszczać jej w pyszczku i pieniła się okrutnie. Kot jest także na tyle sprytny, że potrafi ukryć tabletkę pod językiem.

Tak że podawanie tabletki kotu nie jest proste i wymaga wprawy. Ale po kilku razach można znaleźć najlepszy sposób na naszego zwierzaka :D

Kocie choroby i dolegliwości cz. 5 – Mój kot ma wyciągnięty język

Wyciągnięty język u kota może być zarówno normalnym zjawiskiem, jak i objawem choroby. Jak to odróżnić?
Przede wszystkim koty wyciągają język, gdy jest im gorąco. Jest to ich sposób na wyrównanie temperatury. Z reguły nie trwa to długo, kilka – kilkanaście minut, po czym kot trzyma już język w pyszczku.
Jeśli jednak nic nie wskazuje na to, żeby było mu za gorąco, lub ten objaw utrzymuje się długo, np. kilka godzin warto udać się do weterynarza. Nasz kot może mieć bowiem zapalenie dziąseł. W tym wypadku weterynarz zaaplikuje mu odpowiednie leczenie, najczęściej zastrzyki przez kilka dni. Objawy powinny zniknąć już na następny dzień. Zresztą bardzo dobrze, że tak szybko, gdyż kot z językiem na wierzchu wygląda nieco głupawo i pomimo, że wiadomo, że to wynika z choroby, to ciężko się choćby nie uśmiechnąć patrząc na naszego kotka z tym przygryzionym języczkiem :)

Kastracja kota

Tak jak sterylizuje się kotki, tak również można pozbawić organów rozrodczych kocie samce. Po co? Pierwsze to gdy nie chcemy żeby został tatusiem (choć to raczej nie jest problem właścicieli kotów, tylko kotek). Drugie to sprawa bardziej męcząca i przekonująca do zabiegu. Mianowicie – dorastający kocur uwielbia znaczyć teren. Tak więc wszystkie miejsca w domu, ubrania, książki, kanapy w szybkim czasie zamienić się mogą w miejsca oznaczone kocim moczem. Nie muszę chyba opisywać, że wydzielający się zapach nie jest przyjemny. I nikt nie lubi spać ani otaczać się zapachem uryny. Tak więc jak tylko zobaczymy, iż nasz kot zaczyna siusiać poza kuwetą pójdźmy do weterynarza i wykastrujmy go.

Jak przebiega kastracja?

Ten zabieg jest o wiele prostszy niż sterylizacja u kotki, bo wszystkie narządy wymagające „ingerencji” są na wierzchu. Jest też mniej kosztowny (z reguły kosztuje połowę tego co sterylizacja). Zabieg trwa krótko, kot dochodzi do siebie niemal natychmiast (jak tylko zejdzie z niego środek usypiający). Co potem? Jak i kotka, może stać się bardziej leniwy, na pewno rośnie szybciej i jest większy od swoich niewykastrowanych braci. No i przestaje sikać po kątach. Chyba że aż tak zdąży się do tego przyzwyczaić – stąd najlepiej zabrać się za kastrację jak najszybciej, by uniknąć takiego typu niespodzianek

Sterylizacja kotki – jak przebiega, kiedy robić, wady i zalety

Sterylizacja kotki, czyli pozbawienie kotki możliwości rozrodczych.

Jakie są plusy?

Przede wszystkim kotka nie przyniesie nam małych kociąt, nie będzie miała rui – a więc można zapomnieć całkowicie o objawach rui, sterylizacja jest także lepsza niż zastrzyki hormonalne, bo nie powoduje niechcianych chorób u kotki.

Jakie minusy?

Kotki zazwyczaj stają się spokojniejsze, bardziej senne, mniej się ruszają, a w związku z tym także bardziej i szybciej tyją i się powiększają. Ale nie jest to regułą – wystarczy dbać o ruch naszego kota i nie przekarmiać go :)

Sterylizacja – jak i kiedy?

Według większości weterynarzy sterylizację można zrobić już po pierwszej rui. Przeprowadza się ja w gabinecie weterynaryjnym, pod narkozą. Zabieg trwa kilka godzin. Podczas niego usuwane są rozrodcze organy kotki. Jak wygląda to w praktyce? Przede wszystkim o szczegóły zapytajmy weterynarza. Ale zasadniczo: przynosimy naszego kota do gabinetu weterynaryjnego na umówioną godzinę. Kot powinien być w miarę na czczo. Przy nas kot dostaje zastrzyk usypiający i zasypia. Potem my opuszczamy gabinet, a kotką zajmują się lekarze. Po kilku godzinach przychodzimy po odbiór kota – kotka jest już wybudzona, jedynie trochę ogłupiała. Na brzuszek ma założony specjalny kubraczek (by nie lizała się i nie drapała po szwach). Dochodzi do siebie już w zasadzie na następny dzień. Zaraz po sterylizacji, a raczej po narkozie, jeszcze przez kilka godzin można oglądać nietypowe zachowanie naszego kota – traci równowagę, chwieje się, dziwnie miauczy.. Moja kotka na przykład chodziła na dwóch przednich łapach, a tylnie za sobą ciągnęła. Na koniec.. śpiewała.. :)
A, mogę tylko dodać, że im wcześniej sterylizację się przeprowadzi tym lepiej dla kotki. Moja, ze względu na trudność z podjęciem decyzji na taki zabieg, miała ją dopiero w wieku ok. 10 lat. Okazał się, że był to ostatni moment, bo po przyjęciu kilku zastrzyków hormonalnych jej narządy rodne już zaczynały być zmienione i powiększone. Na szczęście udało się i kotka grzecznie teraz tyje :)

Jeszcze kwestia ceny – tu niestety każdy gabinet weterynaryjny może podyktować różną cenę. Zasadniczo będzie to ok. 150 zł.